Zalewanie stropu
Strop był w pełni przygotowany pod zalewanie betonem w połowie sierpnia. 13 Sierpnia pod nasz plac budowy, na którym nadal odbywały się jeszcze prace, przybyła pompa. Operator wysiadł i zapytał czy na pewno chcemy zalewać. Jednocześnie wskazał ręką na zachód gdzie gromadziła się bardzo duża chmura burzowa. 15 min wcześniej wierzyłem, że chmura przejdzie bokiem. Zalanie gotowego stropu stanęło pod znakiem zapytania. Kropkę nad „i” postawił telefon z cementowni „ czy na pewno mamy wysyłać gruchnę”. Spojrzałem ostatni raz na front zachodni, zapytałem taty co o tym myśli i zrezygnowaliśmy. Operator pompy był na tyle w porządku, że nie wziął ani grosza za przyjazd i rozłożenie maszyny. Uratowaliśmy jakieś 250 zł za transport pompy. Pompa poskładała się w 5 min ruszyła i spadł bardzo gęsty deszcz. Decyzja o odroczeniu zalewania była jak najbardziej trafna. Przy takiej ilości wody wypłukałoby cały cement z betonu.
Tydzień później tj. 20 sierpnia nastąpiło 2 podejście do sprawy. Pustaki keramzytowe zostały solidnie zmoczone przez nocny deszcz więc przed samym wylewaniem nie musieliśmy ich jeszcze podlewać. O 9 rano przyjechała pompa rozłożyła się w 15 min. W tym czasie ustaliliśmy kto się czym zajmuje:
Żona operator grabek,
ja – operator grabek i łopaty
Tata – operator węża od pompy
Kuzyn taty i kolega P. – wyrównywali i zacierali.
Ustaliliśmy gdzie zaczynamy, operator włączył pompę i trach... zaczęło się. Tamtego uczucia nie zapomnę bardzo długo. Uczucie w nogach od drgającego pod naporem wylewanego betonu stropu jest nie do porównanie. Puls skoczył poczuliśmy adrenalinę i każdy rzucił się do pracy. W pewnej chwili brakowało rąk do pracy. Operator gruchy wziął wąż na swój bark złapał prawą dłonią a kontrolował przełączniki lewą. Od tej chwili mieliśmy dodatkowego człowiek do pomocy :D
Niektóre wylewki były inne niż w projekcie tj. inny kształt, wieniec nad garażem wpuszczony w wieniec domu. Użyliśmy kształtek wieńcowych co całkowicie zmieniło ilość potrzebnego betonu. Wyliczyłem i zamówiłem 15,5 m3 betonu. Operator gruszki przy zalewaniu powiedział, że to nie możliwe ale prawdopodobnie betonu jest na styk. Nagle grucha przestała pompować. Koniec betonu... Do zalania jeszcze trochę wieńca nad garażem. Rozłożyłem szybko folie od YTONGa, resztę betonu zrzucono z kosza pompy. Beton ten za pomocą taczki i wiaderek wlaliśmy do wieńca garażu. Zabrakło nam 2 wiaderek, które szybko urobiliśmy w taczce. Operator powiedział, że jeszcze czegoś takiego to on nie widział. Podziękowaliśmy operatorowi fajnym napiwkiem i dopiero wtedy emocje zaczęły opadać. To był niezapomniany dzień.
Zdjęcia 1 dzień po zalaniu. W dniu zalewania nie dalbym rady.
Wieniec nad garażem. Palnujemy sufit podwieszany, w którym ukryjemy zasobniki na ciepłą wode.